Historie kuchenne, czyli palnik jak rakieta
Czas coś zjeść. To zdanie pojawia się zawsze podczas naszych wyjazdów. Nic dziwnego, jemy wszystko, co nie ma w sobie kminku bądź lukrecji. A że częściej na wyjeździe trafia się gotowanie na polanie, niż dylematy przy restauracyjnym menu, pora opowiedzieć czym zaskoczył nas palnik Optimus Crux.
Remont wyjazdowej kuchni zaczął się w naszych głowach na początku roku, po spotkaniu Sary i Joana i ich benzynówki gdzieś za Safi, jeszcze w Maroku. Benzyna czy gaz? A może multi fuel? Eee, i tak nie mamy kasy na kombinowanie – pomyślimy po powrocie. Na razie musi nam starczyć nasz stary Karrimor. Co prawda przy benzynie Francuzów, wolny jak żółw, ale od kilku lat służy dzielnie napełniając nasze brzuchy i jakoś dał radę przez te 7 miesięcy w drodze. Po powrocie mamy do dyspozycji 4 palniki i piekarnik, kuchenka ląduje gdzieś między nierozpakowanym worem transportowym a stosem opróżnionych sakw. Przed sierpniowym wyjazdem do Boruszyna jej miejsce zajmuje palnik na kartusze gazowe Optimus Crux od sklepu Raven. Czy kajtostanowa kuchnia odczuje powiew świeżości? To się jeszcze okaże.
Kuchnia w wersji mikro – idealna na rower
Oj, łatwo będzie nam ją zgubić. Spokojnie mieści się w dłoni, a u Zbycha to nawet może przepaść. Palnik Optimus Crux jest pierwszym składanym palnikiem, z którym mamy do czynienia. Tulejka, sprężynka i kulka, sekunda, może dwie i już z nieporęcznego T-kształtnego palnika formuje się coś bardziej poręcznego. Coś co zajmuje mniej miejsca i jest łatwiejsze w schowaniu, a przy tym waży zaledwie 83g. Pomysł przedni, tylko to kolejne elementy, które można zepsuć. A należy pamiętać, że Kajtostany potrafią dać łupnia wszystkiemu, czego się dotkną. Palnik otrzymujemy z dość dziwnie wyglądającym futerałem, który dzięki gumce poprowadzonej po obwodzie można przyczepić do spodniej części butli, zahaczając pętle wokół górnego zaworu. Dzięki temu jak już mamy zgubić naszą kuchnię to zgubimy zarówno butlę, jak i palnik. A tak serio, nie jest to zły pomysł, gdyż w sakwie szukamy jednego kompletnego pakietu do gotowania. No może jeszcze trzeba skombinować zapałki, ponieważ nie zmieszczą się one w pokrowcu, który wykonany jest z materiałów, którym nie wieszczę długiego życia wśród Kajtostanów, ale kto wie, kto wie, póki co wygląda dobrze.
Do regulacji płomienia służy duże, składane pokrętło, o ładnym zielonym kolorze, chodzące nadzwyczaj gładko. W odróżnieniu od starej kuchenki, w Optimusie pokrętło pozwala na 2 pełne obroty, sugerując możliwość pełnej kontroli nad wielkością płomienia. Naczynie pełne smacznych kąsków, jakie mamy zamiar przyrządzić, kładziemy na trzech składanych (a jakże!) nóżkach wyglądających jak małe czekany, które tylko czekają, aby wbić się w nasz rodzinny garnek. Nic tylko odpalać maszynę!
Gotowanie na rakiecie
Odkręcamy zielony kurek, słychać syk, podkładamy zapałkę i… kolejna misja Sojuza opuszcza ziemską atmosferę. 3000W mocy, jaką deklaruje producent, słychać aż nadto. Przyzwyczajeni do mozołu starej kuchenki, mamy opory przed odkręceniem palnika o pełne 2 obroty. Płomień i tak wesoło omiata nasz wielki gar. Zagotowanie wody na kaszkę trwa tak krótko, że nie zdążam przygotować miski łyżeczki, gdy wrzątek już na to czeka. Nie wiemy czy to wrażenie potęgowane przez szum wypuszczanego gazu, czy po prostu deklarowany przez producenta czas, nieprzekraczający 3 minut potrzebny na zagotowanie litra wody sprawia, że również porządny obiad (makaron z warzywami) robi się błyskawicznie. Trudno nam odnieść się do wyników osiąganych przez konkurencyjne palniki, ale dla nas ta mała rakieta grzeje w imponującym tempie. Problem, o dziwo, pojawia się w chwili zabawy z zielonym pokrętłem. Po pewnej chwili działania palnika, płomień zaczyna lekko przygasać. Delikatna korekta pokrętłem i wszystko jest w porządku, jednak co jakiś czas trzeba kontrolować niewielkie wahania w mocy płomienia. Dziwna sprawa. Za pierwszym razem zwaliłem to na karb… pierwszego użycia, jednak przy kolejnych razach problem nie zniknął.
Zdecydowanie większy niepokój zagościł w nas, jak nasz przeszło dwulitrowy gar wypełniony kuskusem z warzywami zaczął się kiwać na palniku. Jak to? Taki sprzęt i taka wpadka? Kiwanie wynika najprawdopodobniej z systemu składania kuchenki i minimalnych luzów pomiędzy tulejką, a główką palnika. Pewnie przy mniejszych naczyniach problem jest niezauważalny, ale w końcu Kajtostany to cztery pasibrzuchy, potrzebujące wielkiego gara jedzenia po całym dniu jazdy. W związku z tym, że nie okiełznaliśmy jeszcze potęgi kuchenki oraz nie nauczyliśmy się w pełni balansować naszym garem na palniku, zrezygnowaliśmy chwilowo z gotowania w namiocie na rzecz bezpieczniejszych rozwiązań zewnętrznych. Co nie znaczy, że jedzenie nam spadało z palnika. Problem ze stabilnością może być też związany z naszym przyzwyczajeniem do starej kuchenki, której używaliśmy z adapterem na przebijane kartusze gazowe, które mając dodatkowe nóżki poprawiał stabilność całego zestawu butla-palnik-garnek. Niemniej jednak, do tej pory nie udało nam się strącić wrzątku czy jedzenia, co zdarzało nam się przy starej kuchence.
Koniec końców jest moc
Jak najkrócej podsumować palnik Optimusa? Jest Moc! No jest. Dla nas wystarczająca w zupełności. Już nie chorujemy na benzynówkę, bo nie będziemy póki co wybierać się w dalekie kraje, gdzie o kartusze trudno. Tylko czy jest to idealna kuchenka dla Kajtostanów? Trudno jednoznacznie określić. Moc ma, jedzenie przyrządzi w mig, a to ważne – w końcu cały czas rośniemy. Tylko to kiwanie. Czy po prostu musimy go zrozumieć i się nauczyć z tym żyć, czy jednak składany palnik to bardziej chwyt marketingowy niż realna konieczność? Kwestie wagi i rozmiarów urządzenia w przypadku rodzinnych wypadów nie ma specjalnie znaczenia, gdyż te kilka gramów i tak ginie gdzieś w kilogramach sprzętu niezbędnego i tego zabranego dodatkowo. Oczywiście inaczej sytuacja będzie wyglądała, gdy któryś z Kajtostanów postanowi wyskoczyć gdzieś solo. Wtedy taka mała rakieta będzie doskonała.
DANE TECHNICZNE:
Waga: 83 g
Wymiary: 8,4 x 5,7 x 3,1cm
Technologia: gaz
Obsługiwane paliwa: propan, butan, izobutan
Wydajność: 3000 W
Czas gotowania 1l wody: ok. 3 min (w zależności od wysokości i klimatu)
Dzięki za test!
My korzystamy z prostego palnika Go System, ale też jesteśmy zadowoleni 🙂 Na nasze wyjazdy wystarcza, na razie. Zobaczymy, jak w przyszłym roku się sprawdzi.