Jak uciec od Marakeszu w Marakeszu
Rok temu o tej porze dreptaliśmy sobie w sandałkach po Marakeszu. Jak już pisaliśmy wcześniej, marokańskie miasta nie wywarły na nas pozytywnego wrażenia. Marakesz ze swoim placem Dżamaa al-Fina z małpami na smyczach i wężami w koszach przeraził nas nie na żarty. Przyjechaliśmy tam po miesiącu włóczenia się po pustyni, więc szok był tym większy. Na szczęście udało nam się znaleźć trochę wytchnienia w miejskich parkach.
W Jardin El Harti, popularnie nazywanym „parkiem dinozaurów” można uciec od zgiełku wielkiego miasta, a przy okazji dowiedzieć się sporej ilości ciekawostek. Ścieżki edukacyjne tłumaczą np. jak powstają i jak dba się o palmiry, prowadzą przez labirynt kaktusów i innych sukulentów czy też opowiadają o obiegu wody w przyrodzie. Po trzech miesiącach spędzonych w Maroku, nawet francuskie opisy nie były nam straszne. Ach, no i w parkach można bezpiecznie pośmigać na rowerze:D
Innym ciekawym parkiem w Marakeszu jest Cyber Park Arsat Moulay Abdeslam z ogólnodostępnym internetem. Pełno w nim przyklejonych do laptopów, tabletów i smartfonów ludzi siedzących na ławeczkach w cieniu palm. Park jest zdecydowanie mniej urodziwy od poprzedniego, ale spacer po nim też jest przyjemny.
Takie było nasze zwiedzanie Marakeszu. Bocznymi uliczkami, z dala od targu i tłumów turystów, za to z przygodami, o czym postaramy się jeszcze wspomnieć.
Głosuję na wspaniałą rodzinę Pana Zbych, są wyjątkowi. Podziwiam ich za pasję, za sprostanie wyczynom, są po prostu nietuzinkowi. Trzymam kciuki za nowe i ciekawy wyprawy.
Pozdrawiam
Małgorzata Wójtowicz
Dziękujemy:)